niedziela, 18 sierpnia 2013

Imagin z Harry'm - Smutny

Dzisiaj są urodziny Harry'ego. Przyjęcie dla niego jest już gotowe. Wszyscy są już na miejscu. Jego przyjaciele, rodzina. Brakuje jeszcze tylko samego Stylesa.
No ale przecież, to ja z samego rana wysłałam go do miasta, aby załatwił parę spraw. Bo nie mógł się tu kręcić. Przyjęcie miało być przecież niespodzianką..

*3 godziny później*

Jest już godzina szesnasta a jego jeszcze nie ma, a przecież miał być tu już godzinę temu. Nie odbierał telefonu, a ja powoli zaczynałam się już denerwować.
Wtedy pod dom podjechał samochód, więc wszyscy szybko stanęli na swoich miejscach. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
"Więc to nie może być Harry, nie pukałby przecież do własnego domu."
Podbiegłam więc by je otworzyć. Byłam zszokowana, bo w progu stanęli dwaj funkcjonariusze policji.
-Dzień Dobry. Mogę jakoś pomóc?
-Dzień Dobry. Tutaj mieszka pan Styles?
-Tak.. A dlaczego?
-Zanim pani wszystko opowiemy, proszę powiedzieć kim pani jest?
-Ja? Jego narzeczoną. Ale nie rozumiem, o co chodzi?
-Pan Styles.. on.. miał wypadek samochodowy.. zginął na miejscu.
W tym momencie, mój świat się zawalił.
Wszyscy stali jak wryci, a ja czułam jak powoli robi mi się słabo.
-Nie.. Zaszła chyba jakaś pomyłka. Przecież jeszcze niedawno rozmawiałam z nim. Miał jechać do miasta.
-Niestety, ale to prawda.
-Nie możliwe! To nie może być on! Nie, to nie on! Nie mój Harry!
-Przykro nam. Potrzebujemy kogoś z rodziny lub znajomych, do zidentyfikowania zwłok.
Spojrzałam błagalnie w stronę Nialla.
-Niall. Proszę cię, zrób to dla mnie. Ja nie dam rady!
-Jasne. Rozumiem.
Po tych słowach wyszedł.
Odwróciłam się w stronę [I.T.N.P]. Podeszła do mnie szybkim krokiem. Trzymałyśmy się mocno za ręce i modliłyśmy się o to, że by to nie był on. Nie on.
Pozostali chłopcy z zespołu również do nas podeszli. Wszyscy w pokoju, mieli oczy zaszklone od łez.
Po jakimś czasie wrócił Niall. Bałam się na niego spojrzeć. Bałam się tego co mi może powiedzieć.
W końcu odważyłam się spojrzeć mu w twarz.
Niall stał naprzeciwko mnie. Oczy miał zaczerwienione od płaczu i ledwo powstrzymywał szloch.
Odruchowo mocniej ścisnęłam rękę [I.T.N.P].
-Ja.. przykro mi. On.. to jest on.
Ledwo dokończył i wybuchnął głośnym płaczem.
Kolana się pode mną ugięły i osunęłam się na podłogę.
[I.T.N.P] zareagowała natychmiast, uklęknęła koło mnie i mocno do siebie przytuliła.. Wszyscy płakaliśmy, a miał to być dzień radosny, mieliśmy się cieszyć i bawić.
Nagle podeszła do nas mama Harry'ego. Pomogła mi wstać i przytuliła mnie.
Musieli mi podać leki uspokajające, bo aż mną trzepało.
Czułam tak ogromny ból. Za każdym razem, gdy pomyślałam o nim. O wspólnie spędzonych chwilach, tych dobrych i tych gorszych. O tym, jak bardzo go kochałam. I o tym, że już nigdy nie będzie mi dane go ujrzeć, przytulić się do niego, poczuć ciepło bijące od jego ciała. Wiedziałam, że już nigdy nie będę tak szczęśliwa, jak byłam do tej pory. Jak bezpiecznie czułam się, leżąc wtulona w jego ramiona. Planowaliśmy już wspólne życie. I to wszystko prysnęło tak nagle, w jednej chwili, całe moje życie legło w gruzach.

*MIESIĄC PÓŹNIEJ*
Tak bardzo mi go brakuje. Jego cudownego uśmiechu, optymistycznej postawy w życiu. Tego, że zawsze kiedy patrzyłam w jego zielone oczy, na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.
Tak bardzo chciałabym się do niego teraz przytulić, po raz ostatni, powiedzieć mu jak bardzo go kochałam. Jak bardzo go kocham. Ale to jest niemożliwe. Boże, dlaczego mi go zabrałeś?! Dlaczego jego?! Jakby tego było mało, okazało się, że spodziewam się naszego dziecka.

*DWA LATA PÓŹNIEJ*
Pogodziłam się z tym, że Harry'ego już nie ma. Chociaż dalej bardzo za nim tęsknię i niema dnia, żebym o nim nie myślała. Ale na szczęście, mam cudownego synka. Nazwałam go na cześć jego zmarłego ojca - Harry. Jest uderzająco podobny do swojego taty. Odziedziczył po nim śliczne kręcone włoski, uroczy uśmieszek, no i ogólnie jest to po prostu wykapany Harry. Za każdym razem, gdy patrzę w jego piękne zielone oczy, rozpoznaje w nich Harry'ego. Mały nawet spojrzenie ma takie jak on, takie przenikliwe, pełne sympatii i optymizmu. Jestem szczęśliwa, ponieważ wiem, że zawsze będę miała pewną jego "część" przy sobie.
I wierzę w to, że pewnego dnia, znowu się spotkamy. I będziemy razem. Już na zawsze..



KONIEC! ;)

1 komentarz: