środa, 11 września 2013

Imagin z Liamem - Wesołe zakończenie

Znowu się kłócimy. Kolejne bezsensowne sprzeczki.
-O co ci znowu chodzi?!
Tymi słowami Liam zaczął kolejną awanturę.
-O co mi chodzi?! Hmm.. może o to, że nie spędzamy już razem czasu. Cały czas tylko próby, i Andy, Andy i próby, no i oczywiście imprezy. Ty wychodzisz kilka razy w tygodniu a ja zostaje sama!
Łzy płynęły po moich policzkach.
-Próby przecież musimy mieć! A Andy jest moim przyjacielem.! To chyba normalne, że chce się z nim widywać!
-A ja jestem twoją dziewczyną! Liam, Zmieniłeś się! Naprawdę bardziej zależy ci na Andy'm niż na mnie?!
Liam spojrzał tylko na mnie, po czym wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Żeby się nieco rozluźnić, wzięłam książkę, usiadłam wygodnie na fotelu koło kominka i pogrążyłam się w świcie literatury.
Nagle natknęłam się na cytat "Kiedy ktoś nie docenia Twojej obecności, pozwól mu poczuć jak to jest bez Ciebie." Zaczęłam nad tym głęboko rozmyślać.
Może powinnam odejść? Tak chyba byłoby najlepiej, poza tym dawno nie odwiedzałam rodziców w Polsce.
Wstałam, poszłam do sypialni i zaczęłam pakować wszystkie moje rzeczy. Poszło mi szybciej niż się spodziewałam. Zamówiłam taksówkę, a czekając na nią napisałam Liamowi list:
"Liam.. Postanowiłam, że wyjadę. Tak będzie najlepiej. Zapomnij o mnie, o chwilach spędzonych razem. Mam nadzieję że znajdziesz dziewczynę, dla której będziesz mógł odwołać jedno spotkanie z przyjaciółmi.
Żegnaj.
[t.i]."
Położyłam kartkę w kuchni na blacie, po czym wyszłam. Taksówka stała już pod domem, więc szybko pomknęłam w jej kierunku.
Po paru godzinach byłam już w Polsce. W domu. Byłam wykończona długą podróżą, więc szybko położyłam się spać.
Kiedy nagle obudziły mnie wibracje telefonu. Ktoś dzwonił. To był Liam. Wahałam się nad odebraniem.
W sumie, to co mi szkodzi. Co prawda jest środek nocy, ale..
-Czego chcesz?!
-[t.i]?! To ty?
-A niby kto inny?!
-Śpisz? Gdzie jesteś?!
-Nie! Nie wcale śpię, poluje na słonie! Bo co innego miałabym robić w środku nocy? A jestem w domu.
-Dlaczego wyjechałaś?!
-A jak ci się wydaje? Napisałam Ci wszystko w liście.. nie układa się nam.
-[t.i] ja Cię błagam, wróć. Przepraszam! Ja się zmienię!
-Liam. Ja nie mogę. Nie chcę.
-Ale dla..
-Pa Liam.
Po tych słowach rozłączyłam się, wyciągnęłam baterię i próbowałam znowu zasnąć.
Nic z tego. Nie uda mi się spać. Dalej go kocham, ale nie mogę wrócić.
Po około dwóch godzinach przewracania się z boku na bok, odpłynęłam w głębokim śnie..

...

Szłam sobie spokojnie do parku z kumpelami. Kiedy nagle zobaczyłam jakiegoś chłopaka podążającego prosto w moją stronę. Rozpoznałam w nim osobę, którą kochałam ponad życie.
To był Liam. Rzuciłam się biegiem w jego stronę, tym samym wypuszczając trzymaną w ręce kawę. Biegłam przed siebie nie patrząc na to, że potrącam po drodze przechodniów. W końcu udało mi się dobiec do ukochanego. Wtuliłam się mocno w jego ramiona. I...

...

Tak. W tym właśnie momencie się obudziłam. Zaczęłam głośno szlochać, bo liczyłam, że to dzieje się naprawdę.

*TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ*

Liam w końcu przestał do mnie dzwonić, tak jak go o to prosiłam. Długo nie wychodziłam z domu, aż w końcu [i.t.n.p] wyciągnęła mnie na miasto. Poszłyśmy do kina, a potem na lody. Zauważyłam, że dziwnie się zachowuje. Jakby coś przede mną ukrywała.
Potem poszłyśmy nad jezioro, na naszą ulubioną ławkę. Zawsze tu przesiadywałyśmy.
-Za chwilę wracam. - Powiedziała [i.t.n.p] po czym udała się w stronę sklepu.
Ja postanowiłam, że zaczekam tutaj.
Odwróciłam głowę i wtedy zobaczyłam wychodzącego zza rogu chłopaka, który bardzo mi kogoś przypominał. Ja chyba zwariowałam. To nie może być on.
A jednak, ty na prawdę był Liam, a w ręku trzymał gitarę.
- [t.i]. Przepraszam. Jesteś całym moim życiem, moim sercem. Wcześniej nie doceniałem tego, jak wielki skarb mam przy sobie. Nie doceniałem go, do póki go nie straciłem. Dopiero kiedy wyjechałaś zdałem sobie sprawę jak bardzo Cię kocham i jak ważną częścią mojego życia jesteś.  Kocham Cię.
Po tych słowach zaczął grać na gitarze jakąś melodię. Wolną i piękną melodię. W końcu ją rozpoznałaś. Była to melodia do Little Things.
 ***
"...Wiem, że nigdy nie lubiłaś tych zmarszczek wokół oczu, gdy się uśmiechasz,
Nigdy nie lubiłaś swojego brzucha ani swoich ud,
Dołeczków na twoich plecach u dołu twojego kręgosłupa,
Ale ja będę kochał je bez końca.


Nie pozwolę, by te małe rzeczy wymsknęły mi się z ust,
Ale jeśli to zrobię, to ty,
Och, To Ty z nimi tworzysz całość,
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach..."
***
Łzy strumieniami ciekły po moich policzkach, a Liam stał na przeciwko wpatrując się we mnie.
Mimo tego jak traktował mnie od paru miesięcy, mimo tego że kompletnie zapomniał, że ja też potrzebuję jego bliskości, Kocham go ponad wszystko i nie potrafię już żyć bez niego.
Kiedy skończył grać, odstawił gitarę na ziemię nie spuszczając ze mnie wzroku. Ja stałam jak wryta i nie potrafiłam wydać z siebie żadnego dźwięku. W końcu Liam wyciągnął do mnie ręce, a ja migiem do niego podeszłam i rzuciłam się mu na szyję.
-Kocham Cię [t.i]. Przepraszam za wszystko co zrobiłem.
-Ja też Cię Kocham.

*PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ*

Między mną a Liam'em układa się bardzo dobrze.. Jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi..
Za dwa miesiące chcemy się pobrać, a już niedługo na świecie pojawi się nasze dziecko. Będzie to chłopiec i mamy już dla niego wybrane imię - Dylan. Od zawsze bardzo podobało mi się to imię.
Liam bardzo troszczy się o mnie, a między nami chyba nigdy nie było lepiej.



KONIEC :)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Imagin z Harry'm - Smutny

Dzisiaj są urodziny Harry'ego. Przyjęcie dla niego jest już gotowe. Wszyscy są już na miejscu. Jego przyjaciele, rodzina. Brakuje jeszcze tylko samego Stylesa.
No ale przecież, to ja z samego rana wysłałam go do miasta, aby załatwił parę spraw. Bo nie mógł się tu kręcić. Przyjęcie miało być przecież niespodzianką..

*3 godziny później*

Jest już godzina szesnasta a jego jeszcze nie ma, a przecież miał być tu już godzinę temu. Nie odbierał telefonu, a ja powoli zaczynałam się już denerwować.
Wtedy pod dom podjechał samochód, więc wszyscy szybko stanęli na swoich miejscach. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
"Więc to nie może być Harry, nie pukałby przecież do własnego domu."
Podbiegłam więc by je otworzyć. Byłam zszokowana, bo w progu stanęli dwaj funkcjonariusze policji.
-Dzień Dobry. Mogę jakoś pomóc?
-Dzień Dobry. Tutaj mieszka pan Styles?
-Tak.. A dlaczego?
-Zanim pani wszystko opowiemy, proszę powiedzieć kim pani jest?
-Ja? Jego narzeczoną. Ale nie rozumiem, o co chodzi?
-Pan Styles.. on.. miał wypadek samochodowy.. zginął na miejscu.
W tym momencie, mój świat się zawalił.
Wszyscy stali jak wryci, a ja czułam jak powoli robi mi się słabo.
-Nie.. Zaszła chyba jakaś pomyłka. Przecież jeszcze niedawno rozmawiałam z nim. Miał jechać do miasta.
-Niestety, ale to prawda.
-Nie możliwe! To nie może być on! Nie, to nie on! Nie mój Harry!
-Przykro nam. Potrzebujemy kogoś z rodziny lub znajomych, do zidentyfikowania zwłok.
Spojrzałam błagalnie w stronę Nialla.
-Niall. Proszę cię, zrób to dla mnie. Ja nie dam rady!
-Jasne. Rozumiem.
Po tych słowach wyszedł.
Odwróciłam się w stronę [I.T.N.P]. Podeszła do mnie szybkim krokiem. Trzymałyśmy się mocno za ręce i modliłyśmy się o to, że by to nie był on. Nie on.
Pozostali chłopcy z zespołu również do nas podeszli. Wszyscy w pokoju, mieli oczy zaszklone od łez.
Po jakimś czasie wrócił Niall. Bałam się na niego spojrzeć. Bałam się tego co mi może powiedzieć.
W końcu odważyłam się spojrzeć mu w twarz.
Niall stał naprzeciwko mnie. Oczy miał zaczerwienione od płaczu i ledwo powstrzymywał szloch.
Odruchowo mocniej ścisnęłam rękę [I.T.N.P].
-Ja.. przykro mi. On.. to jest on.
Ledwo dokończył i wybuchnął głośnym płaczem.
Kolana się pode mną ugięły i osunęłam się na podłogę.
[I.T.N.P] zareagowała natychmiast, uklęknęła koło mnie i mocno do siebie przytuliła.. Wszyscy płakaliśmy, a miał to być dzień radosny, mieliśmy się cieszyć i bawić.
Nagle podeszła do nas mama Harry'ego. Pomogła mi wstać i przytuliła mnie.
Musieli mi podać leki uspokajające, bo aż mną trzepało.
Czułam tak ogromny ból. Za każdym razem, gdy pomyślałam o nim. O wspólnie spędzonych chwilach, tych dobrych i tych gorszych. O tym, jak bardzo go kochałam. I o tym, że już nigdy nie będzie mi dane go ujrzeć, przytulić się do niego, poczuć ciepło bijące od jego ciała. Wiedziałam, że już nigdy nie będę tak szczęśliwa, jak byłam do tej pory. Jak bezpiecznie czułam się, leżąc wtulona w jego ramiona. Planowaliśmy już wspólne życie. I to wszystko prysnęło tak nagle, w jednej chwili, całe moje życie legło w gruzach.

*MIESIĄC PÓŹNIEJ*
Tak bardzo mi go brakuje. Jego cudownego uśmiechu, optymistycznej postawy w życiu. Tego, że zawsze kiedy patrzyłam w jego zielone oczy, na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.
Tak bardzo chciałabym się do niego teraz przytulić, po raz ostatni, powiedzieć mu jak bardzo go kochałam. Jak bardzo go kocham. Ale to jest niemożliwe. Boże, dlaczego mi go zabrałeś?! Dlaczego jego?! Jakby tego było mało, okazało się, że spodziewam się naszego dziecka.

*DWA LATA PÓŹNIEJ*
Pogodziłam się z tym, że Harry'ego już nie ma. Chociaż dalej bardzo za nim tęsknię i niema dnia, żebym o nim nie myślała. Ale na szczęście, mam cudownego synka. Nazwałam go na cześć jego zmarłego ojca - Harry. Jest uderzająco podobny do swojego taty. Odziedziczył po nim śliczne kręcone włoski, uroczy uśmieszek, no i ogólnie jest to po prostu wykapany Harry. Za każdym razem, gdy patrzę w jego piękne zielone oczy, rozpoznaje w nich Harry'ego. Mały nawet spojrzenie ma takie jak on, takie przenikliwe, pełne sympatii i optymizmu. Jestem szczęśliwa, ponieważ wiem, że zawsze będę miała pewną jego "część" przy sobie.
I wierzę w to, że pewnego dnia, znowu się spotkamy. I będziemy razem. Już na zawsze..



KONIEC! ;)